Wyjechać, odciąć się, mieć czas na to by móc go nie mieć.
Zbyt w i e l e niczego pomieszanego ze wszystkim. Zdarzenia taranują mnie dzień
po dniu. Jestem dzisiaj trochę jak sitko, pocę się i przelewam przez mnóstwo
dziur wypełniających moją zniszczoną wątrobę i płuca. Noszę w sobie niepokoje,
swoje, twoje, moje, nasze, niczyje, przenasze, tururu, chodź się kochać. Łączę
w sobie strach, niepokój spowodowany natłokiem zajęć i wymagań od mej marnej
osoby, wraz z chęcią wylania komuś na plecy tej misy marazmu, którą dźwigam od
dni nieprzerwanie trzech. Ponadto, chętnie bym to wszystko już zostawiła,
żałosna cecha, która króluje w mych charakterze, to oprócz lenistwa, brak
możności dokończenia tego co zaczęłam.
Jestem wyczerpana, można rzec nawet, że skrajnie,
przytłoczona po brzegi, zlizuje z nadgarstków samotność, która wycieka ze mnie
po brzegi, mimo to tańczę dziś do rytmu I Just don’t know what to do with
myself, biorąc pod uwagę fakt, że jedyny taniec jaki do tego pasuje jest
nacechowany erotycznie, to ewidentnie nasuwa się jeden wniosek mówiący o tym iż
me zwierzęcę instynkty odżywają. Tym bardziej powinnam wyjechać. Czekanie na to
przez jeszcze dwa tygodnie może wyżreć mi mózg i zniszczyć mi koncepcję
niezależnej umysłowo, sercowo i dłoniowo. But I’m superwoman, nie dam się.
Przecież zaangażowanie to całkowity bullshit, nie można sobie pozwolić na nieistniejące,
na zakłamane działanie namiastkowego cynizmu, który więdnie, jak niegłaskany
rdzeń kręgowy. Lepiej zrobić sobie samemu sztuczne oddychanie. W sensie, że
przez zęby, tak dla lekkiego otrzeźwienia. Bo skoro zanika wiara w tabele „za”
i „przeciw” nie pozostaje nic innego jak ucieczka, jak tchórz, jak skunks, jak
kurz, jak chmurz, wiele burz, sny na
jawie i dym w płucach. W porywach totalne odizolowanie, oczywiście narządu,
najlepiej serca od reszty ciała. Nauczyć się wychodzić z domu zostawiając je po
łóżkiem, tam będzie miało najlepsze widoki dla potwierdzenia wiary w
zwierzęcość ludzkości. Gdy wszystkie środki zawiodą proponuję ubój, bo już
nawet wyjazdy nie pomogą.
“ Co z tego, że mamy XXI wiek i
coraz lepsze technicznie cywilizacje, kiedy nie potrafimy dotrzeć do drugiego
człowieka, a rozwój emocjonalny i duchowy większości ludzi pozostaje w
epoce kamienia łupanego. ”
— Woody
Allen
“
Od rana
potrzebuję dwóch rzeczy: herbaty i świętego spokoju. Po pierwszym kubku
przestaję mordować w myślach.
”
”
Jeżeli
chcesz mi coś zarzucić
Zarzuć mi
ręce na szyję
”
— Leopold Staff
Za dużo wspomnień, za dużo
zachcianek i wspomnień zachcianek.
— miłosz
Bardzo chcę zobaczyć Ciebie. Pogadać
swobodnie, a nie w tym wiecznym peronowym pośpiechu.
— Herbert do
Miłosza, listy
Naród to rzecz naturalna, jak brzuch
lub palce u nogi, ale czy zawsze trzeba pokazywać zwłaszcza jeśli palce niedomyte
są.
— Herbert do Miłosza, listy
Żyj, twórz, pij woń róż. Pisz do
mnie.
— miłosz do
herberta, korespondencja
– Jeszcze go kochasz?
– Nie mów do mnie... – odrzekła usuwając ręce i zakrywając nimi twarz.
– Niepodobna przepołowić duszy i niepodobna przepołowić ciała. Wy to jednak potraficie. Potraficie oddawać się jednemu, a innego kochać. Och, Boże!
– Nie mów do mnie... – odrzekła usuwając ręce i zakrywając nimi twarz.
– Niepodobna przepołowić duszy i niepodobna przepołowić ciała. Wy to jednak potraficie. Potraficie oddawać się jednemu, a innego kochać. Och, Boże!
— Stefan
Żeromski
Jakaś melancholia, popiół arcydzieł,
nie to mnie dziś obchodzi.
— miłosz do
herberta, korespondencja
Jest tu nieprzytomnie pięknie i
chodzę cały spuchnięty ze szczęścia. Wino płynie szeroko pomieszane z muzyką i
niebieskim winnic dymem. Sam rozumiesz, że mi oczy wyłażą i tylko w nocy
wracają na swoje miejsce i to nie zawsze.
— herbert