Obserwatorzy

wtorek, 1 maja 2012

strach między wierszami



Natłok zajęć brzmi sprzyjająco, siedzę w chaosie, bo porządek mi nie służy, mam wtedy wrażenie, że cała sterylność opakowań oblepia moje ciało, co prowadziłoby do przerzutów na duszę, a wtedy nie ma już ratunku. Stałabym się perfidnie czyściusienka i moralna, jak wisienka na torcie, jak spowiedź niedzielna, jak obiad o 14, jak wożenie babci do szpitala, jak strój galowy, jak lody śmietankowe, jak uśmiechanie się do wszystkich tych kobiet, którym małe dziecko wrzeszczy do ucha i co najgorsze, jak wybaczenie ci wszystkiego. Więc otaczam się zajęciami, bezproduktywnymi najczęściej, nie pozwalam sobie na wolny czas, więc mój czas jest szybki jak konie wyścigowe, nie nadążysz za nim, więc tym bardziej cię w niego nie wciągam. Przecież zawsze się gubisz tuż przy czwartym okrążeniu.
Wiesz, ja jako kobieta żyjąca w chaosie potrzebuję twardego charakteru, który kopnie mnie w tyłek,  stanowczo odciąży moje barki, bo przecież nie mogę sama nosić tego plecaka samotności. Po co mi ciepłe i rozgotowane kluchy z mlekiem pod nosem? Nie widzę sensu łapać się za coś równie bezbronnego jak bambi w pierwszych odcinkach, czy za coś co przy większej temperaturze przeleje mi się przez palce jak przez sito.
Dziwnym i takim bezdomnym, bezpańskim uczuciem jest zastój estetyczny w sferze wzroku, wszystko co widzę jest syfem, wszystko co widzę nie ma żadnych wartości, przypomina coś na zasadzie gumowej kaczki, którą z łatwością możesz wrzucić sobie do wanny, tandetne i  na domiar wszystkiego nie śmieszne.  Czuję się jak cudzoziemka, która wkroczyła na ziemie z nieznanym, gdzie każdy jest czarny i ma kawał drewna zamontowany pod dolną wargą, ponadto mówi w niezrozumiałym języku przypominającym gulgotanie gotującej się wody. Nie potrafię nic poradzić na to, że wszystko co dotknę spala się w moich oczach już na starcie. Może ktoś rzucił na mnie zły czar, gdy zasypiałam snem pijackim, ten ktoś wyszeptał zaklęcia zmieniające moje oczy w oczy bazyliszka. A może po prostu znudziłam się już tym wszystkim, może przywykłam do żałosnych spojrzeń pełnych pożądania należących do czterdziestoletnich mężczyzn i może nudzą mnie istoty pozbawione kory mózgowej, które chyba są z metalu, gdyż mój magnez bez przeszkód przyciąga ich do siebie. Może wreszcie dorosłość zapukała w moje czoło, mówiąc mi, że chyba już jestem za stara, za znudzona na zaciskanie pięści i zębów w celu pohamowania się od awantury, za stara na kulenie się ze strachu i na naiwne udawanie, że nie widzę tego syfu zawartego w słodkich czekoladkach z likierem i napisem na opakowaniu Z miłości , na kwiaty dawane z poczucia winy również jestem za stara. Nie interesuje mnie pozór relacji, albo w jedną, albo w drugą stronę. Albo na noc, albo na długo. Problem jednak leży gdzie indziej. Problem leży w tym, że nie znajduję wśród ludzi ani partnera na chwilę, ani na wieki. Każdy przypomina mi te cholerne gumowe kaczki. Ponadto braknie mi czasu, jak już wspominałam.
A ja bym chciała, jak to śpiewa Brodka, byś wypełniał mnie po brzeg pucharu, byś wdrążył się w każde załamanie na mojej skórze, wbił się w moje pory i zamknął je za sobą (dwie korzyści w jednym), bym mogła nie jeść, nie pić, nie oddychać, nie spać bo wszystko to zastępowałoby mi myślenie o tobie. 
Zamiast tego jestem sama sobie, co specjalnie mi nie przeszkadza, boję się tylko kryzysu tego uczucia, które może popełnić znów ten sam błąd, jestem sama sobie, karmię się sobą, zasypiam z pustą głową i obejmuję się do snu kołysząc lekko ramionami.






Potrzebuje faceta, który wie czego chce i jedną z tych rzeczy mam być ja.




Jak to jest, że ludzie, w których życiu chcemy coś znaczyć, przechodzą obok, wymykają się, odchodzą?
-Barbara Rosiek


"Niestety, kiedy się już wyrośnie z aparatów na zęby, odpowiedzialność nie przemija. Tego się nie da uniknąć. Albo ktoś zmusi nas, żebyśmy stawili jej czoło, albo ponosimy konsekwencje. A jednak dorosłość ma swoje zalety. Buty, seks i nieobecność rodziców mówiących nam, co mamy robić, to cholernie fajna rzecz."



Jest tak samo, może tylko trochę smutno. I nie mówisz dobranoc,
i nie mogę przez to usnąć.
                                                                                                          
Huczuhucz


nie wolno Ci rozmyślać za dużo. wstań, pobiegaj, posprzątaj dom, upiecz ciasto, a potem je zjedz, wsiądź na rower, zadzwoń do przyjaciółki, poczytaj, idź na spacer. rób wszystko na co masz ochotę, tylko nie rozmyślaj. to Cię niszczy.
— od dzisiaj.


Śni mi się ona, co było łatwe do przewidzenia, podświadomość próbuje wyrzygać ją jak obiad z zepsutego mięsa, stawiając mnie z nią w dziesiątkach konfiguracji.
— Jakub Żulczyk "Zrób mi jakąś krzywdę"



Trzeba uważać:
czas się zbyt łatwo na przeszłość zamienia.
— Krzysztof Kamil Baczyński, Elegia codzienna





(...) Gdy jesteś dopiero co pełnoletni, przebiegasz przez ulicę na czerwonym, bo jesteś pewien, że to nadjeżdżający samochód rozbije się o ciebie, że chodnik z perspektywy siódmego piętra jest gumowy, że każdy wypity alkohol w twoim organizmie zamienia się w wodę, że możesz przyjąć więcej związków chemicznych niż szklarnia, bo twój mózg jest kuloodporny i nieprzerwanie stabilny.
Nic nas nie rozkruszy. mamy po osiemnaście lat i moglibyśmy jeść szkło bez kaleczenia ust, pić kwas, wyskakiwać z okna tylko po to, aby wzbić się do lotu.
— Jakub Żulczyk, R.A


wracam
ale nie przyjdę do siebie tak łatwo.
— świetlicki


Milczenie to tekst, który niezwykle łatwo jest błędnie zinterpretować.
— Julian Tuwim

Samotność mnie pustoszy, towarzystwo mnie męczy.
— Fernando Pessoa, Księga Niepokoju




Dziesięć minut temu musiałem się trzymać ściany, więc teraz trwa sytuacja wypacania i rozkręcania błędnika. Ale ten chyba się zepsuł. Zepsuło się coś więcej. Zepsuł się świat. Straciłem pamięć, porządek i chronologię.

J. Żulczyk, Radio Armageddon





Wieje wiatr
Pachnie wiosną i wiem

 
— Myslovitz



nie warto myśleć o przeszłych i przyszłych
    miesiącach biedy, samotności,
chłodu,

    trzymaj mnie długo, trzymaj mnie i zbudź mnie,
    znajdź mnie, odwróć mnie.
— marcin świetlicki: dwa dni wakacji




Pora wieczornego spotkania nadchodziła nieubłaganie, denerwowałem się więc coraz bardziej. Drżałem cały, no, że otrzymam zaraz tego gównianego SMS-a w stylu, że jednak nie przyjdzie, bo okazało się, że ma raka itd. Ja oczywiście zaproponuję inny dzień, ale ona powie, że jej przykro, ale już ma przerzuty.
— Juliusz Strachota "Oprócz marzeń warto mieć papierosy"


Kiedy leżę, nie nadaję się do wstania.
— Miron Białoszewski



Jak my się kaleczymy
roztargnieni spieszący się
jak my się kaleczymy
wzajemnie okrutni w skupieniu czujni
nieomylni w zadawaniu ciosu
— Tadeusz Różewicz


czekam
na Ciebie
na rogu
Tęsknej i Miłosnej.
— przyjdź.


jesteśmy pokoleniem, które nie wie po co żyje


Rzeczywistość jest bańką mydlaną. Gdy mocniej odetchnę, wszystko zniknie.
-Barbara Rosiek


Nie kochałeś mnie. Może nie chciałeś być sam, może pasowałam Ci do butów, a może tylko umiałam poprawić Ci humor, ale mnie nie kochałeś. Przecież nie niszczysz rzeczy, które kochasz.



Lubimy wracać w miejsca, gdzie spotkało nas coś 
dobrego, gdzie spotkaliśmy kogoś ważnego dla 
nas. Lubimy te powroty, bo stale mamy nadzieję, 
że ktoś lub coś jeszcze na nas tam czeka.


1 komentarz:

  1. każda kobieta potrzebuję kogoś kto będzie ją chronił, podtrzyma gdy upadnie i da oparcie gdy będzie tego potrzebowała. myślę, że każda kiedyś znajdzie partnera nie tylko na chwilę, ale na całe życie. kogoś kto będzie przy niej zawsze i wszędzie. Ty z pewnością też kogoś znajdziesz.
    kiedyś też próbowałam pić, robiłam to przez jakiś czas, ale potem było tylko gorzej. aczkolwiek ciągnie mnie wciąż do tego, bo jak napisałaś alkohol pozwala nie myśleć.

    OdpowiedzUsuń