Obserwatorzy

wtorek, 27 marca 2012

Placebo

 Czy lek jest lekiem idealnym, gdy wtulasz się w jego dłonie, w jego kark, przy temperaturze bardzo dodatniej a on mimo to nadal pozostaje zimnym wytworem?
 Czy lek ma być tylko formą, która zapełni fizyczne miejsce? Sądziłam, że leki zaklejają dziury w sercach, że wgryzają się w głowy, bez świadomości pacjenta, bez tego przekonania o wariactwie. A czym, jest czas, w którym pacjent jest świadom zażywania substancji pomocniczych i oszukuje sam siebie, że przecież muszą działać, mimo braku jakiejkolwiek reakcji? Chyba, że liczą się samotne i bezsenne noce spędzone u boku chrapiących tabletek, chyba że liczą się kace, co z tego, że nie powinno się pić zażywając antybiotyk? A jeśli antybiotyk jest tylko najzwyklejszym PLACEBO?
Próbowałam, nieustannie, próbowałam zakryć, załatać wszelkie łaty wydrążone w moich wnętrznościach, ale wątroba regeneruje się dopiero po pięciu latach, nie jest łatwo. Próbowałam Tobą załatać, ale czym jest bezkształtna forma, zwykła zlepka masy pełniąca jedynie funkcje dekoracyjną? Jak rozsiąść się w bezpiecznym miejscu, przy formie, która boi się słów, boi się opinii, wiecznie ucieka, wpada w sidła i znowu leciutko z nich się wyłuskuje? Potrzebuje silnego charakteru, który zamiast błądzić myślami przy zielonych szklarniach, złapie mnie za rękę i powie „nie martw się, będzie dobrze” , ale nie, jedyne słowa były jak bańki mydlane, wypuszczane przez mały otwór, unosiły w sobie małostkowe i zmyślne wyznania miłosne o formie nienaznaczonej , bądź coś w stylu „kochanie, daj na piwo,”, „kochanie, skończyły mi się papierosy, spalę twoje”.
Jestem tylko pochodnym węgla, jestem tylko człowiekiem. Częste zaprzeczanie temu wykształciło we mnie pewną cechę, która ułatwia mi znajdowanie sobie jakiegoś placebo, na wszystko. Począwszy od jedzenia po uczucia. Nie chcę zauważać swojego wieku, wciąż czuję się jak szesnastolatka za którą wszystkie decyzje podejmuje mama, nie dociera do mnie to, że wszystko rzutuje na moją przyszłość, zapycham się sztucznymi formami, żyję od do, nie mam na czym oprzeć zmęczonych dłoni, bo odrzucam wszelkie normalności, strach, czy przyzwyczajenie? Celowo pakuję się w bezprzyszłościowe sytuacje i formy, boję się przywiązania? A może dorosłość tak mnie przeraża? Może ja po prostu boję się prawdziwie dorosnąć i zacząć żyć, zacząć planować? Bo jakie plany można snuć z bezkształtną masą? Właśnie, może stąd te moje ciągłe powroty, moje cofanie się? Może powinnam wreszcie przestać czekać na kolejne parne i letnie dni, by znowu zacząć żyć?
Chyba nadszedł czas by chwytać każdy dzień i bardzo mocno go dusić, by wycisnąć wszelkie jego soki.
Może czas zaprzestać odrzucać rutynę, normalność, codzienność, przyszłość i mentalność podstawową?





 

“  Tak mi trzeba wiedzieć, że się ktoś o mnie troszczy w tym obcym świecie. I wiem, jak bardzo nie zasługuję na tę troskę - ja z moimi idiotycznymi depresjami i całą tą maszynerią spekulacji.  ”
— Poświatowska





wiesz jak to jest mieć własne, prywatne niebo? wiesz jak to jest móc zawsze do niego pójść, gdy jest źle, iść gdy jest dobrze, by poczuć się jeszcze lepiej, korzystać z każdej błogiej zalety swojego nieba? wiesz jak to jest mieć coś, w co inni nie wierzą? 


“ Pożycz mi oczy, ja nie widzę już nic
Pożycz mi nogi, moje nie mają już siły iść ”








“ Pluń na wszystko, co minęło: na własną boleść i na cudzą nikczemność... Wybierz sobie jakiś cel, jakikolwiek i zacznij nowe życie. ”
— Bolesław Prus - Lalka






“ Kiedyś poszukiwałaś miłości, która by cię spaliła, która byłaby warta tego, byś za nią umarła. Potem marzyłaś o takiej miłości, tak jak marzyłaś o wszystkim innym. Dziś zadowoliłabyś się towarzyszem, który by cię szanował, bliską i dobrze znaną obecnością, przynoszącą ulgę w chwilach, które cię duszą.
To niewiele, a już za dużo.
— S. Ortiz "Panna samotne serce"









“ Znać drugiego człowieka to nie znaczy wiedzieć jaki jest jego ulubiony kolor, dzień czy owoc... Znać drugiego człowieka to znaczy wiedzieć jakie słowo doprowadzi go do łez, a jakie do śmiechu... Umieć go pocieszyć, a zarazem smucić się razem z nim... Znać reakcję na wypowiedziane słowo a jednocześnie przewidzieć jego odpowiedź... ”
— Znalezione







“ Proszę cię... oswój mnie [...]"”
— Mały Książę



“ - Czy mogę wiedzieć do czego zmierzasz?
- Do niczego. Wypiłam trochę i filozofuję, szukam prawd ogólnych.
— Sapkowski, "Mniejsze zło"



“ ‎"Nowe życie nie zaczyna się od zmiany otoczenia, tylko od zmiany perspektywy." ”
— B. Dobroczyński 


“ Myślę, że tak naprawdę nigdy jeszcze nie żyłem w czasie teraźniejszym. ”
— "Ptasiek" (William Wharton)




“ W erze sztucznych penisów, nadmuchiwanych lalek i krzyczącego różu, delikatny dotyk wydaje się czymś tak wstydliwym, że aż nawet nieprzyzwoitym. ”





Nie chciało mi się już spać i patrzyłem na gwiazdy. Byłem trochę głodny, ale więcej myślałem. Zawsze dużo myślę, ale wtedy bardzo dużo. Ale najwięcej tęskniłem. Myślę, że za Tobą, bo Ty może nic nie wiesz albo wiesz trochę. Tęskniłem nieprzebranie, nieprzebranie i myślę, że ktoś tam daleko, pod tym samym niebem musiał też za mną tęsknić, a jeśli spał, to musiał się zbudzić, bo to niemożliwe, żebym nikogo nie trafił w serce w tamtym środku nocy, sercu nocy.
— Edward Stachura





“ Nadszedł czas, aby zabrać się za siebie tak naprawdę. Więcej pewności, więcej odwagi i więcej motywacji. Nikt nie osiągnął szczytów stojąc w miejscu. ”





„Jest we mnie obóz koncentracyjny, z którego wychodzi się tylko wyobraźnią.”







Pozostaje żyć.
Nie: chcieć żyć, lecz: żyć.
— stachura


Rajenie

W maju wysiadam.
Nie ma już pór roku.
Jest piekło- niebo.
Niebo- piekło.
*
W maju się wykłamuję
po ostatnie kłamstwo.
Wyrajam się i mówię
dużymi literami.
*
A Ziemia Obiecana
zaniechana. Ciało
w coś na kształt duszy
obleczone.









Na samą myśl, że muszę kimś zostać, ogarniał mnie nie tylko strach, ale wręcz mdłości. Nie mogłem znieść myśli, że zostanę prawnikiem, radnym, inżynierem czy czymś takim. Ożenię się, będę miał dzieci, dam się złapać w strukturę rodzinną. Codziennie będę chodził do pracy i wracał. Niemożliwa sprawa.












Jest we mnie coś, co nie do końca odpowiada ogólnie przyjętym normom, zasadzie „w zdrowym ciele zdrowy duch”. Pociągają mnie nie te rzeczy, co trzeba: lubię pić, jestem leniwy, nie mam boga, polityki, idei ani zasad. Jestem mocno osadzony w nicości, w swego rodzaju niebycie, i akceptuję to w pełni. Nie czyni to ze mnie osoby zbyt interesującej. Nie chcę być interesujący, to zbyt trudne. Pragnę jedynie miękkiej, mglistej przestrzeni, w której mogę żyć, i jeszcze żeby zostawiono mnie w spokoju. Z drugiej strony, kiedy się upijam, krzyczę, wariuję, tracę panowanie nad sobą. Jeden rodzaj zachowania nie pasuje do drugiego. Mniejsza z tym.
Charles Bukowski