Obserwatorzy

niedziela, 24 kwietnia 2011

słowa mnie nie lubią

Przyszła do mnie, nie wiem kiedy, nocą, może nad ranem, a może słońce właśnie stało na baczność, wiesz, jak erekcja. Nie wiem kiedy przyszła, może to było wczoraj, chociaż nie sądzę, przyszła wcześniej, może tydzień temu, może tydzień i dwanaście dni, a może stałą pod moim oknem już od dawna, nie wiem, nie wiem. Jedyne czego jestem pewna, to tego, że napadła mnie którejś nocy, nie wiem której, nic nie pamiętam. Nie pamiętam co było zanim się pojawiła. Czuję się tak jakby było już tak od zawsze, jakby nieprzerwanie skradała się pod moim oknem, wyczekując najlepszego momentu by zaatakować. Pamiętam tylko jak obudził mnie wiatr pieszczący moje kostki wystające spod kołdry, jak się śmiał i je lizał, jak robił wszystko bym otrząsnęła z siebie sny i chciała się bronić (jezu, nie chcę, nie, proszę, nie będę się bronić!), dawał mi szanse, był po mojej stronie. A może ja wcale nie spałam? Może właśnie biegłam przez leśną drogę a słońce dusiło mnie, tutaj, w tym miejscu pod szyją, wiesz, tam gdzie podobno trzymamy uczucia, śmiech mnie dusi, nie, nie, nie kpiący, nie złowieszczy, po prostu śmiech. Śmiech jest podobno definicją radości. W takim razie dlaczego przypisuje mu się kpinę? Ludzie potrafią nawet radość upozorować na sukę.
A może przyszła do mnie, gdy akurat przelewałam bąbelki, gdyby tak było, wiedziałabym dlaczego od razy jej nie zauważyłam.
A jeśli dopada mnie właśnie teraz? Kładzie mi zimną dłoń na nagim ramieniu, a ja naiwna, ja biedna naiwna myślę, że to wiatr mnie ostrzega;wiatr jest idiotom, jak człowiek, też upozorował ją na sukę.
Zastanawiam się skąd te blizny i siniaki na moim ciele, boże, jestem tylko człowiekiem, też się chciałam bronić? Jaka je jestem głupia, jakbym dopiero co rozlepiała oczy sklejone wodami płodowymi.
Czasami myślę, że wbiła mi nóż w potylicę, rozkrawając ją jakby na kształt kłosów jarzących się w słońcu. Leciutko wsunęła do środka swoje długie palce i opuszkami pieszcząc krwawiące krawędzie próbowała mnie okłamać, dać złudne uczucie bezpieczeństwa, a tak naprawdę wyciągała mi mózg, rozwijała go jak w kreskówkach i leciutko, centymetr po centymetrze wysuwała go z mojej głowy, a gdy już wszystko schowała w kieszenie, uśmiechnęła się do mnie przez zaciśnięte zęby (mówiłam o tym cholernym kpiącym uśmiechu!), wzięła super glue i zalepiła nim złote kłosy, klepiąc mnie po głowie. Myślę tak dlatego, że brak mi słów, tak jakbym miała właśnie pustą głowę, w której teraz bez problemu może mieścić się tryliard różnych myśli, ale nie miała siły, nie miała tej potęgi, by je z niej wydobyć.
Jednak częściej myślę, że ona tak naprawdę zawsze tam się skradała, czekając odpowiedniego momentu by zaatakować.
Myślę też, że kolejnej nocy, gdy znowu będzie skradała się do mnie przez uchylone okno, powinnam otworzysz szeroko oczy, wlepiając w nią spojrzenie , przelewając wiarę na jej dłonie, pociągnąć ją za nie i pozwolić by we mnie weszła, kochać się z nią, bo przecież mnie uszczęśliwia, a co z tego, że zabiera mi wszystkie słowa, tak że nie potrafię, nie mogę już pisać?




interpretacja nie jest wskazana.

wtorek, 19 kwietnia 2011

wariat.

wariat – potoczne, pejoratywne, określenie osoby chorej psychicznie.

Choroba psychiczna - jest zaburzeniem, które powoduje łagodne lub poważne zakłócenia myślenia, postrzegania, nastroju lub zachowania. Jeżeli zakłócenia te wywierają znaczny wpływ na naszą zdolność do radzenia sobie ze zwykłymi wymaganiami życia i czynnościami dnia codziennego, wówczas powinniśmy niezwłocznie podjąć odpowiednie leczenie u specjalisty w zakresie zdrowia psychicznego. Dzięki odpowiedniej opiece i leczeniu, możliwy jest powrót do zdrowia i podjęcie normalnych zajęć.

 podsumowanie  - jestem wariatem, czyli osobą chorą psychicznie, powinnam niezwłocznie podjąć odpowiednie leczenie u specjalisty w zakresie zdrowia psychicznego. Dzięki odpowiedniej opiece i leczeniu, możliwy jest powrót do zdrowia i podjęcie normalnych zajęć.

podsumowanie2 - i czuję się z tym wyśmienicie.

niedziela, 17 kwietnia 2011

człowiek jest.

'Śmierć - Sny o śmierci nigdy nie zapowiadają prawdziwej śmierci, przeważnie sygnalizują tylko, że trzeba w duszy zachować coś przy życiu, które inaczej obumarłoby. Jest to pomoc podświadomości w zmianie drogi życia i uniknięciu nad­chodzącego niebezpieczeństwa. Według C. G. Junga sen o śmierci kogoś bliskiego tłumaczy się jako uwolnienie od złączenia się z nim. Sen może być także zakończeniem jakiegoś życiowego etapu.'

Poranek z napadem hipochondrii sprawił, że spędziłam dwie godziny szukając choroby, która będzie idealnie zawierała w sobie wszystkie moje objawy. (To dziwne, ale nie znalazłam.) Oczywiście ówcześnie otrząsając się z nocnych mar. 
Sączę kawę i pomału przestaje zaciskać zęby, wraca we mnie spokój i opanowanie. (wypluwam płuca na klawiaturę).  Wspominam wczorajsze niespodziewane spotkanie z osobą, której nie oglądałam i nie miałam ochoty oglądać od lutego. Nadal myślę, że zamknięcie bez słowa drzwi wejściowych, po zdaniu 'cześć, może byśmy się spotkali na jakąś pizze, czy coś?' było najwłaściwszym zachowaniem z mojej strony. Zawsze przecież mogłam na niego napluć.

Boys Noize wyciąga mój mózg i po nim skacze już od białego rana (11?) .

sobota, 16 kwietnia 2011

każdego dnia nowy początek

hormony szaleją, nastroje buzują się we mnie, tańcząc nad ranem w słońcu, zionąc alkoholem, roniłam łzy słuchając tego:


Hurt przypomina mi wietrzne dni, gdy Wrocławskie słońce miało problemy ze wstaniem. Gdy migotały uśmiechy w tłumie a ja byłam oblepiona bańkami samotności niezliczonej.
Hurt przypomina mi nowe początki, przypomina mi wiosnę, ogromne pokłady wiosny.
Hurt przypomina mi pragnienia, które mam w sobie, które buzują chcąc się wydostać i ulec spełnieniu.
Hurt przypomina mi, że trzeba wierzyć, bo mimo tego, że może zdarzyć się wszystko, to to wszystko może być najcudowniejsze.








 zdjęcie mojego autorstwa.





rok, dwa?  nie pamiętam.



Chcę Ci podarować słońce,
każdego dnia nowy początek.
 
 
 
 

niedziela, 10 kwietnia 2011

i nie chodzi o seks.

Badania wykazały, że kobiecy orgazm trwa od dziesięciu do dwudziestu sekund. Tyle gimnastyki na statystyczne piętnaście sekund. Dlaczego facet o unormowanych  powszechnie cechach osiada na laurach już po tych piętnastu sekundach? Dlaczego facet o unormowanych  powszechnie cechach liczy tylko na te piętnaście sekund, czeka na nie z wytęsknieniem i wtedy może włączyć sobie mecz i napić się piwa?
Dlaczego facet o unormowanych  powszechnie cechach jest takim kretynem i wcale mnie nie interesuje?
Sama sobie odpowiedziałam, nim pojawiło się pytanie. I nie, nie chodzi o seks.


piątek, 8 kwietnia 2011

brak słów.

Dlaczego największa ilość dobrych powieści, tekstów, wierszy i innych słów powstała na temat cierpienia, podczas cierpienia?
Ostatnio brak mi słów. Może to przez ogromne szczęście, które wypełnia mnie codziennie, od wschodu do wschodu, nie opuszczając nawet na chwilę?

Jeśli moja hipoteza jest trafna, to wręcz posunę się do tego, że nie chcę mieć słów aż do końca świata.





'when time stops, and time is never ending'






sobota, 2 kwietnia 2011

serce pojemne jak przedwojenna wanna


Lubię ten czas, gdy do siebie nam blisko. Lubię, że już nie wstydzimy się słów. Lubię gdy o zmierzchu rozpalisz ognisko. Oświetli, co kryje się w nas.
rozklejam snem sklejone powieki i dziwię się, że jakakolwiek cząsteczka światła nie wywołała w mojej głowie efektu lądującego helikoptera na czubku gór. Leże w Wielkim Kanionie Kolorado, wokół sterty poduszek i dopasowuje niebo paznokci do białej koszulki w czerwone interlinie, która ze względu na swój rozmiar okręca mi się wokół ciała ok trzy razy, więc gdy się budzę, nie wiem gdzie jest moja prawa ręka. Unoszę się, leciutko się unoszę, fruwam na resztkach przyśnień, rozciągam się, prężąc plecy i pozdrawiam serdecznie tego kogoś, kto postanowił o dziewiątej rano w sobotę pobawić się piłą mechaniczną pod moim oknem.
Mój humor eksploduje co dnia ze zdwojoną siłą dnia poprzedniego, tańczę, skaczę i nie mam dziś słów.



Sobota - Andrzej Bursa

Boże jaki miły wieczór
tyle wódki tyle piwa
a potem plątanina
w kulisach tego raju
między pluszową kotarą
a kuchnią za kratą
czułem jak wyzwalam się
od zbędnego nadmiaru energii
w którą wyposażyła mnie młodość

możliwe
że mógłbym użyć jej inaczej
np. napisać 4 reportaże
o perspektywach rozwoju małych miasteczek
ale
mam w dupie małe miasteczka
mam w dupie małe miasteczka
mam w dupie małe miasteczka