Obserwatorzy

niedziela, 29 lipca 2012

podeszwy trampek z zeszłego sezonu


 
Odgłosy szaleństwa są tylko chwilowe, przedzierają się przez nocną ciszę zakrapianą etanolowymi pobudkami, jednak zazwyczaj zduszam je w sobie. Pomału rozdzielam czas, na miesiące, dni, sekundy, przeszłość, teraźniejszość, przyszłość. Umiejscowiłam Twój głos, Twoje żałosne wybuchanie śmiechem po opowiedzeniu dowcipu, Twoje upodobanie do marazmu ciągnącego się jak wydzielina flegmatyka, wszystko to upchałam w pierwszej zakładce oznakowanej jako przeszłość.
Wake me up In july, bogatsza o kolejne urodziny, podobno z wiekiem człowiek mądrzeje, nie zauważam tego po sobie. Nie mądrość pozwala mi Cie nie chcieć. Nie ona mówi mi, że już starczy, że już nie powinnam, że czas wrócić do świata żywych. Kieruje mną przeświadczenie, wewnętrzne poczucie obrzydliwości, ale przede wszystkim cholerne znudzenie, bo przecież, ile można?
Życie jest, toczy się swoim biegiem a ja szarpię wszystkie sroki świata za ogon, chcę więcej i więcej i pnę się, mimo że moje nogi nie wytrzymują niektórych stromych ścieżek. Łaknę wiedzy, czym więcej, tym lepiej. Biegam śmiało, po snach, onirycznych stukotach języka o zęby, literuje swój śmiech, swoją śmiałość. Czuję się wolna, jak ślimaki po deszczu, cudowne uczucie, żeby tylko nie zostać w ciągu sekundy na podeszwie trampków z zeszłego sezonu. Żeby tylko.

 

Ty szukałeś ocalenia w moich nagich piersiach, w moim brzuchu. To mogło dać Ci chwilową rozkosz. Siły na przetrwanie powinieneś szukać w sobie.
— Nałkowska, "Listy miłości"


 

I to nie jest żaden weltschmerz, nie jestem młodą, piękną duszą - ja po prostu jestem pierdolnięty, Chory Psychicznie.
— Żulczyk, a kto.


 
W dni takie jak ten nic nie chce mi się robić. Znaczy chce, ale nie mam pistoletu.
— z rozmowy


 

dla nikogo nie jestem osobą pierwszą
— Miron Białoszewski



A Ty? Ile razy umarłeś podczas swojego życia?
— no ile?

 
Będziesz żałować nie dziś, nie jutro, ale za 10-20 lat. Będziesz żałować, bo mogłeś zdobyć świat, a poddałeś się rutynie.




Śmiertelnie zmęczony, chociaż niczego w życiu nie dokonałem.
— Dzień Świra