Obserwatorzy

wtorek, 6 marca 2012

Gerberki vs kokaina

Nic już nie wiem, nie pytam prawie.
Nie chciałabym usiąść za lat dwadzieścia na zamietce wspomnień i wyrzucić sobie, tobie, nam, że przemarnowane mam życie, że nie pogniecione, że wyprasowane bez sensu koszule wiszą w szafie, a ja szaleństwo widziałam tylko w filmach. Nie chciałabym też zbyt szybko przeminąć, zwinąć się w rulonik i tak bezszelestnie prześlizgnąć się przez lat nieprzerwanie wiele. Nie marzę również o sztormach i nawałnicach straszliwych, które zawładną całe miasto, dom i mnie. Nie widzę siebie z odbitym na twarzy cieniem witraży mariackich i tańczących w moich włosach białych psalmach. Ponadto zawsze marzyłam o sukni białej, nie zżółkłych drobinkach naszytych na równie zżółkły materiał. Nie widzę siebie wybierającej płytki do naszej nowej łazienki, bo nie chcę mieć z tobą nowej łazienki, nie chcę mieć z tobą żadnej łazienki. Kuchni ani przedpokoju też nam nie potrzeba. Nie kręcą mnie kłótnie małżeńskie, ani godzenie ról, nie lubię wyrzeczeń, a wybór gerberki vs kokaina dla mojego urojonego kwiatuszka, wielorybka, słoneczka i kochaneczka bardziej mnie smucą, niż nakręcają motor działań mający na celu zatrzymanie, powstrzymanie, odroczenie tej serii wyjątkowo niefortunnych zdarzeń. Bo nie uwierzę w siebie pod rękę z ustabilizowanych pochodnym węgla tworem, lubiącym niedzielne wypady na nabożeństwa, schabowe i jazz.
Jestem typem, który trzęsie się i robi w gacie na samą myśl o tym ustabilizowanym ciągu zdarzeń, czekającym na każdego normalnego człowieka. Gdy mój mózg odbiera te fale, co świdrują go dogłębnie przy tym zgrzycie przy słowie r u t y n a zaczynam rozdrapywać ściany i gryźć tynk.
Nie potrafię gotować zup, brzydzę się brudnych pieluch i nie lubię nienawidzić  kogoś z kim sypiam.  Nie nadaję się do codziennego schematu żyć, kochać, zobojętnieć, znienawidzić, zabić i umrzeć.  

Chciałabym po prostu tak leciutko poczuć, powdychać, zasmakować tego konfetti, tych snów, tego błota, śmiechu, szaleństwa. Chciałabym by czas nie biegł szybciej niż ja, ponieważ nie nadążam przeżywać zdarzeń napędzających moje trybiki, nie nadążam się przejmować, cieszyć, czy oddawać. Biegnę, zdarzenia biegną szybciej niż ja, jakieś osiem razy szybciej. Jak złapać, jak poczuć?
Liczę na palcach, przerzucam się na liczydło, lecz jedynie kalkulator jest w stanie uświadomić mi bieg dni, miesięcy i lat. Jedynie jego elektryczne cyferki uświadamiają mi realność, która mnie omija niepostrzeżenie. Dopiero co jadłam piach i widziałam skrawek twych pleców, boję się, że jutro stanę w kolejce walczących o wiek emerytalny.  Chcę chłonąć, wsysać się, czerpać garściami ile tylko mogę. Przeżywać, nie odmawiać sobie, brać.
Boję się tylko, że za pięćdziesiąt lat upadnę i nikt nie wbiegnie do pokoju przez najbliższy tydzień, chyba, że stażysta  z domu starości o uroczej nazwie jesień życia.
Jestem popierdolona, oczywiście. Zwłaszcza mając

na uwadze powszechnie obowiązującą normę, którą każdego dnia podcieram sobie dupę.

— wiw


Trudno uwierzyć, jak wiele zmieniło się od tamtej jesieni..
— true story.




“przecież znasz wszystkie moje chwyty
życie moje
wiesz kiedy będę drapał krzyczał i rzucał się
znasz upór moich zmagań
i drętwe pozbawione smaku i czucia wyczerpanie”
— Andrzej Bursa, * * *









“ Kiedy jestem grzeczna jestem bardzo dobra, ale kiedy jestem niegrzeczna jestem jeszcze lepsza. ”





Pierwszy oddech.
Pierwszy płacz.

Pierwszy krok.

Pierwsze słowo.

Pierwszy grzech.

Pierwszy dzień w szkole.

Pierwsza Komunia.

Pierwsza bramka.

Pierwsza bójka.

Pierwsza miesiączka.

Pierwsza ucieczka z domu.

Pierwsza całonocna impreza.

Pierwszy chłopak.

Pierwszy pocałunek.

Pierwszy seks.

Pierwsze rozstanie.

Pierwszy kieliszek.

Pierwszy papieros.

Pierwsza działka.

Pierwszy samochód.

Pierwsza praca.

Pierwsze małżeństwo.

Pierwsze dziecko.

Pierwszy rozwód.

Pierwszy wnuk.

Pierwszy zawał.


Smierć.










"nie dotykaj mnie tak delikatnie
bo erotyk będzie banalny

uderz
spluń na podłogę
spij się
bo przecież nie ma sensu
biografia bez wojny
ma być nam
mdło
brudno
charcząco i egzystencjalnie
masz być współczesny
a ty jesteś szczęśliwy

wstyd się z tobą
pokazać na
ulicy”
— anna Janko


“ W życiu nie chodzi o to jak mocno możesz uderzyć, ale o to jak mocno możesz dostać i dalej iść do przodu. ”
— Rocky






"Nie żałuj niczego. Pamiętaj, że nic innego nie mogło się wydarzyć, biorąc pod uwagę, kim wtedy byłaś i jak wyglądał wówczas świat. Zmienić możesz jedynie chwilę obecną, więc z przeszłości musisz czerpać naukę.

— 15. Życiowe zasady Olivii Joules

1 komentarz:

  1. za kilkanaście lat wszyscy będziemy wracać wspomnieniami do wielu chwil i być może wielu będziemy tez żałować. Warto więc robić wszystko by mieć później wspaniałe wspomnienia.

    ja jak mam pieniądze to też zawsze jakiś kupuję także co jakiś czas do kolekcji dochodzi kolejny lakier.

    OdpowiedzUsuń