Obserwatorzy

sobota, 2 kwietnia 2011

serce pojemne jak przedwojenna wanna


Lubię ten czas, gdy do siebie nam blisko. Lubię, że już nie wstydzimy się słów. Lubię gdy o zmierzchu rozpalisz ognisko. Oświetli, co kryje się w nas.
rozklejam snem sklejone powieki i dziwię się, że jakakolwiek cząsteczka światła nie wywołała w mojej głowie efektu lądującego helikoptera na czubku gór. Leże w Wielkim Kanionie Kolorado, wokół sterty poduszek i dopasowuje niebo paznokci do białej koszulki w czerwone interlinie, która ze względu na swój rozmiar okręca mi się wokół ciała ok trzy razy, więc gdy się budzę, nie wiem gdzie jest moja prawa ręka. Unoszę się, leciutko się unoszę, fruwam na resztkach przyśnień, rozciągam się, prężąc plecy i pozdrawiam serdecznie tego kogoś, kto postanowił o dziewiątej rano w sobotę pobawić się piłą mechaniczną pod moim oknem.
Mój humor eksploduje co dnia ze zdwojoną siłą dnia poprzedniego, tańczę, skaczę i nie mam dziś słów.



Sobota - Andrzej Bursa

Boże jaki miły wieczór
tyle wódki tyle piwa
a potem plątanina
w kulisach tego raju
między pluszową kotarą
a kuchnią za kratą
czułem jak wyzwalam się
od zbędnego nadmiaru energii
w którą wyposażyła mnie młodość

możliwe
że mógłbym użyć jej inaczej
np. napisać 4 reportaże
o perspektywach rozwoju małych miasteczek
ale
mam w dupie małe miasteczka
mam w dupie małe miasteczka
mam w dupie małe miasteczka











1 komentarz:

  1. Nie mogę przestać o tym myśleć, powinnam się uczyć (w końcu też dlatego poprosiłam go o czas), ale nie mogę się skupić.
    Cały czas myślę o tym czy jak będę czekać to potem go nie stracę, czy nie będzie już za późno.
    Źle się czuję z myślą, że przyjechał na weekend, że jest w mieście a ja go nie widzę.
    Nie ogarniam tego coraz bardziej.

    OdpowiedzUsuń