Obserwatorzy

czwartek, 5 stycznia 2012

Oto moja rada: trochę więcej wiary. A jeśli to nie pomoże - trochę więcej drinków.



Wiesz, to jest tak, że trochę nie czuję się tak jakbym chciała się czuć. Ja wiem, oczywiście, zazwyczaj tak bywa, że nie czujemy się w pełni usatysfakcjonowani swoim odczuciem rzeczywistości, czy eskapizmu ukrytego w ostatnich żółciakach (to brzmi, jakbym była fanką eski), ale to nie o to kurwa chodzi. Chodzi o fakt, że wrażenie o codziennej rutynie, polegającej na zakopywaniu własnych zwłok w ogródku, którego brak, nie jest zbyt przyjemnym wrażeniem. Bo czy dusza potrafi utrzymać łopatę? Bo czy dusza w ogóle potrafi być?
Na tych osiedlach, gdzie bywa czasem ciężko jak skurwysyn.
Zastanawiam się, czy to emocjonalne wypranie polega na dostrzeżeniu przez moje ja, faktu, że zostałam strącona z pozycji guru, czy  raczej chodzi o brak?
Wpierdalam suchary firmy Mamut i czuję, że po nich zanikam, niestety- nie cieleśnie. Chce mi się krzyczeć, mam w sobie zbyt wiele emocji upchanych w promocyjne opakowania po nieświeżych frytkach z Maca, ni to wyrzucić, ni zeżreć. Kłębi się we mnie takie małe stworzenie, co straszliwie mnie upokarza, wiesz, nie potrafię się go wyzbyć. Generalnie jestem żenującym wytworem bożej wyobraźni, bo czemu nie porobić sobie jaj? Leciutko uklejone mam skrzydełka, wygląda mi to na pastę do zębów, ale coś czuję, że to pozostałości mojego mózgu, który autodestrukcyjnie wysadził się w powietrze z nadmiaru emocji, teraz kolej na serce.
Jakoś tak  nie potrafię się ostatnio pozbierać do kupy, nie potrafię obrać się z łusek zaschniętego wczoraj i nałożyć elastyczne jutro.  Potrzebuję połechtania własnego ego, a nie podeptania przez szarą rzeczywistość. Nigdy nie dorosnę, nigdy się nie nauczę, że utopia to tylko w łóżku państwa pojebów ‘ma ktoś chusteczki, bo ja musze siusiu’ –lej bejbe.
Że nie należę do słodkich przekrzywionych dziewczynek, które potrzebują wsparcia swojego pseudo mężczyzny, w postaci potrzymania za rękę przy wypróżnianiu się, to chyba mam problem większego kalibru. Nie potrafię sama wychłostać się po plecach. Jezus zrozumiał, może mi też by się udało.
Moja konstrukcja jest uszkodzona. W japońskiej fabryce cyborgów, mój model miał skazę, ale że ceny idą w górę, a oszczędzanie to klucz do bogactwa, zamiast pójść na śmietnik, wsadzono mnie w plastykowe opakowanie z wielkim napisem PROMOCJA! Defekt znajduję się w okolicach żeber, trochę pomiędzy. Bądź w  czaszce, to zależy od zabiegów jakie wykonuje się na moim cyberpsychoświrniętym modelu.
W głowę kopcie mnie, może ozdrowieje.
Mam swoją wizję dzisiejszego jutra i wczorajszej niedzieli. Polega na scenie, niestety nie łóżkowej, na lekkim wbijaniu mosiężnego kołka między moje piersi, od tak, dla urozmaicenia. Wizja mnie wykończy, muszę się pogrzebać, bądź pójść w pizdu do tego ogródka, by wydobyć swoje zwłoki. Wykąpać je, wyczyścić, wypastować i ustawić w pozycji pionowej, bo horyzontalna kojarzy się z depresantami i fantomami
Chciałabym to móc opowiedzieć, poczynając od potrzeby połechtania i docenienia, po potrzebę łagodnego ujarzmienia, przydeptania. Potrzebuje się wygadać, ale nie mam którędy. Chyba poszukam numeru do swojego psychiatry.




To właśnie otwarte serce jest najbardziej podatne na najgłębsze rany.
— Chuck Bass











“ mówienie o sobie, to publiczna masturbacja. ”
— piwo dla Puchatka








"Nie zostawiaj kobiety na długo samej. ”
— Ma wtedy stanowczo za dużo czasu na przemyślenia.






“ Napad zatęsknionej czułości, oszaleć można. ”
— Ochocki, Vithren, ale durne.







"Teraz wybaczcie, muszę się upić, żebyście wydawali się ciekawsi. ”
— Georgina, xoxo.

3 komentarze:

  1. o.
    http://marysia.soup.io/post/206728646/Teraz-wybaczcie-musz-si-upi-eby-cie
    bass forever -.^

    OdpowiedzUsuń
  2. zarąbiście ciekawe, szczere do bólu, dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazwyczaj nigdy nie jesteśmy zadowoleni ani z siebie ani z otaczającej nas rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń