Obserwatorzy

niedziela, 26 czerwca 2011

twój kot zdechł, ale możesz go zatrzymać

Podobno każdego dnia uczymy się czegoś nowego o sobie samym.
Ja dnia dzisiejszego, podczas wietrznej niedzieli, na kacu przeogromnym, objawiającym się nieludzkim bólem skroni, nauczyłam się rzeczy bardzo przydatnej, która wiele nie wniosła do mojego życia, ale przynajmniej ukazała mi nadchodzące dni w zupełnie innym świetle, niż to w jakim je sobie wyobrażałam. A konkretniej mówiąc, nienawidzę się pakować, to jest właśnie ta owa rzecz. Och, nie. Nie mam na myśli wyjazdu na wakacje, wtedy nadchodzące dni jakoś rekompensują okropność tej czynności. Mam na myśli wyciąganie z szafek brudów sprzed ponad pięciu lat, rozdrapywanie ich, rozsypywanie kurzu i pakowanie wszystkiego w ogromne kartonowe pudła. Gdy wszystko już utworzy wyczekiwaną piramidę, wywąchujemy zapach wspomnień, wszystkich dni spędzonych w tych teraz dziwnie ogromnych pomieszczeniach, każdą chwilę, każdy jęk i okropny krzyk. Nie będę tęsknić za tym miejscem, jedynie za przestrzenią, której nie zaznam przez najbliższe dziewięć miesięcy, jedynie za tym, by móc trzasnąć drzwiami, przekręcić klucz w zamku i zostać sama ze sobą, tylko ja, na najbliższych drobnych kwadratach, składających się z pikseli spokoju. Ściany pachną dziwnie, wydzierają się na mnie i czuję, jakby wymierzały mi soczysty policzek raz po raz. Huczy mi w głowie głośny film, wyświetlany na dużym ekranie, obrzucanym co chwilę śliskim od masła popcornem. Jak wszystkie sceny, które były zamknięte w tych ścianach, przewijają mi się przez głowę, przed oczami, jak zioną straszliwie odorem siarki. Wygrzebałam z parapetu garść popiołu, boje się odsunąć szafy, wstrzymuje się przed tym do ostatniej chwili, do ostateczności. Boje się, że siedzą za nimi wszyscy Ci ludzie, którzy grają główną rolę w filmie, który dzisiaj wyświetlam w kinie swoich myśli.

Swoją drogą byłam budzona najróżniejszymi wieściami, od 'prezydent nie żyje', przez krzyk, po 'chrapałaś', ale nigdy, aż do dnia dzisiejszego, nie obudziło mnie 'kochanie, twój kot miał raka wątroby i uspaliśmy go przed chwilą, leży w samochodzie, chcesz go zobaczyć?'















“ Trochę mnie przeraża, że to moje życie i że to ja mam coś z nim zrobić."
















"Trzeba żyć i cieszyć się , i płakać , i przeklinać , i diabli jeszcze wiedzą , co robić , ale nie wolno wspominać.”
— Marek Hłasko - Następny do raju




“ Właściwie nic mi nie jest. To znaczy jest mi wszystko. ”
— Katarzyna Grochola

2 komentarze:

  1. wszystko czegoś nas uczy, każda rzecz, każda spotkana osoba, każda czynność którą wykonujemy.
    myślę, że każdy z nas w pewnym momencie powinien spakować walizki i wyrzucić z życia nie potrzebne rzeczy, zamknąć pewne rozdziały, zakończyć pewne historię. na pewno rozdrapywanie ran nie jest miłe i z pewnością wracanie do pewnych rzeczy może boleć, ale czasami trzeba to zrobić.

    przykro mi z powodu kotka;*

    wyobraźnia bardzo często działa przeciwko nam. przynajmniej mam takie wrażenie.
    wiem, ale chciałabym tak się kurcze tak nie przejmować pewnymi sprawami. sama chyba powinnam zamknąć pewne rozdziały.
    mi również się podoba, ale jest nie dla mnie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. pobudki przeważnie (w 98% przypadków) są bolesne, ale TAKA pobudka, to już szczególnie...

    OdpowiedzUsuń