Obserwatorzy

niedziela, 20 listopada 2011

Człowiek z powyłamywanymi myślami. (jak się zabija króliki?)




Dlaczego mężczyzna i kobieta będący w związku traktowani są jako jednostka? Pierdolona jednostka, która zawsze jest wszędzie zapraszana razem, wszędzie pojawia się razem, a nie daj boże, jednostka na chwilę się rozdzieli, zrzuca się bomby, wrzuca się na pole minowe 
-‘a gdzie masz Roberta*? '
- w dupie. 
Czy bliźniaki syjamskie można traktować jako jednostkę?

Rozkwitam w sobie, moja zewnętrzna powłoka stała się jedynie trochę bardziej nerwowa, straszne dygotanie rąk, powodowane jest migotaniem zastawek, wyraźny grymas- porośnięciem wewnętrznej warstwy serca mchem,  ZOSTAW MNIE.
Ucieknę, wezmę aviomarin, by z powodu zakrętów nie zwymiotować tęczową powłoczką na swoje nowe buty. Mam ochotę unieść się, zniknąć, prysnąć, zlać się ze swoim stanem nerwowym, stać się nerwem, jednym rozdygotanym odcinkiem, który ma prawo do rozdygotania.
Oh, zabij mnie proszę, ale nie każ mnie otoczeniem, ostatnią rzeczą na jaką mam ochotę to na obcowanie z formami, gdzie jesteś?

Potrzebuję jednostki, nienawidzę jednostek, zapadam się w jednostkę, boję się poronienia, wykrwawienia żeber, które powinny się zacisnąć  jak najszczelniej, aby powstrzymać wylewanie tkanek, wylewanie myśli. Wiesz, to jest tak, że pytam gdzie jesteś?

Nie wiem kogo nawołuję, nikogo, na tym polega cały żart, na jednostce, wiesz, to jest tak, że długo niegłaskany rdzeń kręgowy usycha, to sprawia, że nabieram innej formy, wykręcam się jak piasek w dziurawej foremce w kształcie dinozaura.
Upajam się ‘Łaskoczącymi rzeczami’, bo wiesz, utrudniony ze mną jest kontakt, jakby ktoś leciutko przygniótł mnie we śnie, jakbym została odurzona, ale tyle razy Ci powtarzałam, byś nie skakał mi po nadgarstkach, bo baby mają tak, że łatwo pękają im nadgarstki, no wiesz.
Kolorowanki moich myśli są czarno- białe, powinnam wyskrobać z nich ołów, który dostaję się przez moje nozdrza, przepływa i tak śmiesznie mnie muska, jakby chciał powiedzieć ‘nie martw się, wszyscy kiedyś umrzemy’.
Jestem dziś w nieprzewidywalnym nastroju, mam ochotę nadusić, nawiązać, nasupłać wiele ciał na raz, mam ochotę nie kiwać palcem, chociażby dlatego, że odpadły mi stopy.
Prześwietlam siebie, jak w gabinecie lekarskim i jakież jest moje zdziwienie, gdy okazuję się, że w środku nie ma nic, jedynie mięso, galaretka, jak na Wielkanoc, trochę warzyw również się znajdzie. Zgubiłam kości, jestem jak dom składający się jedynie z kolorowych tapet zawieszonych w czasoprzestrzeni.


Dzisiaj dowiedziałam się, ze trzeba będzie zabić królika na pasztet, jestem zającem, hycam po wysokich trawach i lubię marchew, hyc, hyc , hyc.

 (jak się zabija króliki?)


*Robert- przykładowy mężczyzna.









Słowa kosztowały nas drobniaki, kieszonkowe. To na ruch ciał ciułaliśmy przez lata.
— Ochocki, Vithren, mogę wydać ksiażkę "Niekończące się notatki. O kurwa, koniec."










Ja od swoich myśli nawet chodzę krzywo.
— Ochocki, Vithren, pan'iec-połamaniec
















Jestem pokiereszowany, podziurawiony. Materiał przetarty. Gdzie nie spojrzysz tam mnie już nie ma.
— Ochocki, Vithren, świecidełko





 



Był taki gość, mu prawie krew dymiła, tyle palił, fajczył, jarał, kopcił, on trzymał papierosa nisko w palcach, nie wiem, czy to widzisz - był taki gość i powiedział mi kiedyś, że trzeba być wściekłym, że, rany, kurwa, trzeba się wściec na życie, nie ma nic więcej, bo co zrobisz.
— Ochocki, Vithren

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz