Obserwatorzy

czwartek, 22 września 2011

Chodzę i pytam: gdzie jest moja szubienica?


Terroryzuj mnie nowocześnie, rozwiąż moje uda i oddaj je lisom na pożarcie, by zwęszyły ucztę wydłubując pierze ze swych kłów. Zostaw mnie na pastwę losu w gęstwinach ciemnych i kop mnie, aż spadnę z górki i stoczę się na samo dno wielkiego wąwozu pełnego ogromnych włochatych pająków, które uwiją pajęczynę z moich ust, dłoni i stóp, a bardzo boję się pająków. Zalej moje ciało cementem, pozwalając oddychać tylko oczom i stań przede mną obejmując inną tak jak niegdyś mnie, prowadź opuszki palców po jej nagich ramionach i przekrzyw jej głowę, tak jakby odpływała w zadumie a tak naprawdę wylewała na mnie całą swoją krew, zalewając resztkę mnie, moje oczy. Odgryzaj mi stopniowo kawałek serca i wypluwaj go na gorący skwer, by muchy mogły zatańczyć z padliną. Wąchaj moje ciało i zostawiaj mnie bez słowa i siadaj na zimnej trawie, a na pytanie ‘mogę’ odpowiadaj ‘zajęte’. Wyrywaj mi włosy garściami i wiąż nimi moje biodra, zamiast całować mnie w nos, nie całuj mnie wcale, żarłocznie chwytaj moje wargi po to by po chwili bez słów żadnych poczęstować mnie swoimi plecami. Zamiast chwytać moje dłonie, rozsuwaj moje nogi, z brutalnością niezliczoną, nie dawaj nigdy więcej kwiatów, nie dzwoń, nie odbieraj telefonów, łap moją twarz między dłonie swe, tylko po to by szeptać jadem, a na końcu, gdy zwinę się już jak larwa pod wpływem dotyku, gdy wyschnę, jak jesienią słota, rozgnieć mnie w garści na drobny pył.
Spraw bym mogła Cię nienawidzić, nim zatonę. Jest za mało szalup ratunkowych, nie mówiąc o kapokach.  Wtedy łatwiej byłoby mi nie tęsknić i łatwiej przyszłoby rozstanie, gdy znów uprzykrzę Ci ciekawość, wolność i spokój.  

Pogardzam wszystkimi i mam wstręt taki do hołoty umysłowej, że rzygam. 
— Witkiewicz

















Jestem twoją klątwą i przekleństwem,
niedokończoną przyjemnością.
Przegryzioną wargą
do krwi.
— Pidżama Porno







Ale czy to jest w ogóle możliwe poczuć swoje życie bez bliskości z drugim człowiekiem? To takie trudne. A samotności boimy się obydwoje. Może jedyne, co można mieć, to kruche poczucie, że ten drugi, który jest przy tobie, po prostu odrobinę chroni przed światem? Przed lękiem? Jakiej pełni pragniemy, o co walczymy, za czym tęsknimy i co nazywamy miłością? Egoistyczną potrzebę drugiego człowieka, próbę zobaczenia siebie w innym, aby mieć poczucie, że jednak się istnieje? Kiedy jestem sama, czuję, że rozsypuję się w proch. Tak jakbym tylko w obecności kogoś innego odzyskiwała siebie. A przecież ja to ja…
— Anna Piwkowska, Ślad łyżwy






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz