Obserwatorzy

czwartek, 13 października 2011

słuchaj, to ważne, zostań tu, ja Ci włączę film Spike'a Lee.


Nie wiem kim jestem, nie wiem gdzie jestem. Nie każ mi się zdefiniować, ja tego nie potrafię. Mogę zacytować Małpę ‘chcesz romantyka? Dla ciebie będę chuj wie kim’. Mogę użyć samych faktów z metryki, młoda kobieta, metr siedemdziesiąt dwa, oczy zielone, polka. Mogę rozwodzić się jaka to nie jestem, jak to lubię dostawać kwiaty, jak opornie idzie mi nauka jazdy. Same fakty, jednak to nie fakty składają się na wizerunek człowieka. Człowiek składa się z mnóstwa małych pikseli, każdy pojedynczy piksel, to pewna opinia, którą kiedyś na tym człowieku zawieszono. To ludzie tworzą nasze osobowości, sami mamy za mało samodyscypliny, by stworzyć się od dna, wyssać wszystkie możliwe cechy i je uformować w jedno ciało. Możemy widzieć siebie jako ludzi dobrych, mądrych i nie wiadomo jak cudownych, jednak  nigdy nie osądzimy siebie w sposób obiektywny, nikt nie jest w stanie tego zrobić. Zawsze ludzie z zewnątrz lepiej zdefiniują nasze ‘ja’, jedni zrobią to obiektywnie, drudzy mniej, jednak to w oczach ludzi jesteśmy kimś- zerem, czymkolwiek, kimś ważnym, ale to ich oczy nas oglądają, oceniają, składają te piksele w wielki ulepek człowieka. Mimo, że często powtarzamy, że nie obchodzi nas opinia innych, to jest ona ważna, dzięki niej jesteśmy tym kimś się staliśmy. Dzięki innym nabieramy siły.
       Ja dzięki innym ludziom nabrałam siły, która każe mi się zbierać za każdym razem, gdy upadam. Ponadto zyskałam znieczulicę na wiele rzeczy, pod którymi kiedyś ledwo się czołgałam. Moje słowa często przyprawiam ironią, co na pewno jest ogromną winą ludzi, gdyby nie ich idiotyzm, nie musiałabym kpić.  

Jednej rzeczy tylko nie potrafią nauczyć mnie inny ludzie, mianowicie braku naiwności, jednak liczę na to, że przyjdzie to z czasem, na wszystko trzeba czasu, bo to co przychodzi nam łatwo jest tak naprawdę nic nie warte. Idąc tym tropem, zastanawiam się, czy fakt pół roku, podczas którego na Ciebie czekałam mogę nazwać swoją drogą krzyżową. Czy przypadkiem nie przyszedłeś mi zbyt łatwo? Albo inaczej, czy to ja Tobie nie przyszłam zbyt łatwo? Na myśl, na język, na słowo, na ciało, na kawę, na papierosa, na łóżko, na śmiech, na oczy, na krzyk, na płacz, na śniadanie, na obiad, na kolacje, na sen, na poranek ?  Wiesz, pstryknęliśmy oboje palcami i zmaterializowaliśmy swoje myśli, moje myśli. Mam jednak nadzieję, że te pół roku, mych głupot, mych cierpień, mych żali jest wystarczającym czasem, by nie okazało się, że jednak za łatwo nam to przyszło.
Bo przecież nie chcę, by to się stało nic nie warte, wciąż wierze, że nie budujemy domu na piasku. 
























 















 





"Gdzie jesteś..? Tak tu zimno. I wiatr niesie śnieg.

— Holly Golightly.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz